ODPRAWA POSŁÓW GRECKICH – TRANSKRYPCJA NA WSPÓŁCZESNĄ POLSZCZYZNĘ

Już w listopadzie zaprosimy Państwa do Teatru Polskiego w Warszawie na niezwykłą premierę Odprawy posłów greckich w reżyserii Macieja Wojtyszki, z muzyką Marii Pomianowskiej, a także na premierę słuchowiska w radiowej Dwójce w reżyserii Leszka Zdunia. Transkrypcję tekstu Jana Kochanowskiego na współczesną polszczyznę wykonał – na zamówienie Fundacji Kultura i Dziedzictwo ponad Granicami – Antoni Libera. Zachęcamy do przeczytania rozmowy o pracy nad renesansowym dziełem.

Trzy pytania do autora transkrypcji

Fundacja: Czy różnice między językiem staropolskim a współczesnym są tak duże, że utrudniają publiczności swobodne rozumienie dawnych dzieł?

Antoni Libera: Owszem. Od powstania Odprawy posłów greckich do dzisiaj minęło prawie 450 lat. Przez ten czas język bardzo się zmienił. I nie chodzi tylko o słownictwo i semantykę, lecz w równym stopniu o składnię i retorykę. Czytanie czy słuchanie utworów staropolskich nastręcza więc trudności, i to niemałe. Dla badaczy literatury, a także dla osób o szczególnych zainteresowaniach lingwistycznych rozszyfrowywanie archaizmów i rozwikływanie zawiłości jest rzeczą atrakcyjną, dla zwykłego odbiorcy, który chce po prostu poznać treść dawnego dzieła – niekoniecznie, a raczej bywa źródłem zniechęcenia. Stąd w rozmaitych wydaniach – z Biblioteką Narodową na czele – tyle przypisów objaśniających prawie każde zdanie. Niemniej lektura tekstu obciążona koniecznością ciągłego zaglądania do przypisów jest nużąca i rozprasza uwagę.

Jeśli zaś mamy do czynienia z utworem dramatycznym, przeznaczonym do wykonania scenicznego, to sprawa jest poniekąd poważniejsza, bo w teatrze nie ma czasu na konsultację językoznawczą; w teatrze trzeba rozumieć, co jest mówione na scenie, natychmiast, a z tym, jak wiemy, bywa różnie.

Fundacja: Czy transkrypcja na współczesny język polski dawnych utworów nie niesie niebezpieczeństwa polegającego na tym, że uwspółcześniona wersja wyprze oryginał?

Antoni Libera:  Owszem, istnieje takie niebezpieczeństwo, i to również jest problem. Trzeba więc podkreślić, że intencją gremiów naukowo-oświatowych zalecających transkrypcję nie jest bynajmniej wypieranie oryginału, lecz wyłącznie ułatwienie percepcji, a przez to umocnienie obecności danego tytułu w zbiorowej pamięci. Dlatego też wraz z transkrypcją należy podawać również oryginał – przede wszystkim „dla zasady”, a poza tym, by mimowolnie zachęcić odbiorcę do choćby amatorskich studiów porównawczych. To właśnie jest pewna wartość dodana: uświadamianie szerszej rzeczy odbiorców, jak bardzo język się zmienia i w jakim kierunku.

Fundacja: Czym różni się praca nad tłumaczeniem Szekspira od pracy nad uwspółcześnieniem Kochanowskiego?

Antoni Libera:  Obecnie, gdy Szekspir od dawna, i to na wiele sposobów (przez różnych tłumaczy) jest przyswojony polszczyźnie, praca nad przekładaniem Kochanowskiego ze staropolszczyzny na język współczesny nie różni się w znacznym stopniu od przekładania Szekspira z angielskiego. Generalnie chodzi o to, aby uwspółcześniając, nie przeholować w unowocześnianiu – np. by unikać sezonowych kolokwializmów – tylko z dyscypliną posługiwać się głębiej utrwalonym idiomem współczesnej mowy wysokiej. Trzeba stawiać na ascezę środków, prostotę wyrazu, a zarazem na elegancję, bo zarówno Kochanowski, jak i młodszy od niego o ponad 30 lat Szekspir byli mistrzami słowa i pisali niezwykle wyrafinowanym językiem. Nawet gdy są u nich – zwłaszcza u Szekspira – tak zwane sceny „ludowe”, gdzie występują postaci z gminu lub rozmaite prostaczki czy łotrzyki, używany tam język, choć na ogół rubaszny i pełen pikantnych dwuznaczników itp., nigdy nie jest wulgarny i jednoznacznie pospolity. Jest to zazwyczaj stylizacja na gwarę czy slang, niż ich kopia.